PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 37

Wanda Janina Głowacka

(1909 - 2002), bibliotekarka


WANDA JANINA GŁOWACKA

Urodziła się 8 lutego 1909 roku w Warszawie. Ukończyła pensję im. Waligórskiej, potem dwuletni kurs stenotypii i księgowości, który pozwolił jej na podjęcie pracy zawodowej w Centralnym Biurze Porad Rolnych Fabryk Nawozów Sztucznych w Warszawie przy ul. Wiejskiej 17. W 1935 r. poślubiła oficera rezerwy, Romana Głowackiego i oboje zamieszkali na Bielanach przy ul. Barcickiej. Gdy wybuchła wojna, mąż został zmobilizowany i opuścił Warszawę. Pani Wanda z nowonarodzonym synkiem starała się przetrwać trudny czas. Niestety, jej dom zajęli niemieccy oficerowie lotnictwa. Dzięki staraniom męża wyjechała do wsi Uchrynów w Hrubieszowskie, gdzie przebywała do 1943 roku. Po powrocie do Warszawy okazało się, że rodzina znajduje się w Podkowie Leśnej, tu zamieszkała najpierw przy ulicy Kościelnej, a od 1948 roku przy ul. Błońskiej.

W ówczesnej gminie — wsi Podkowa Leśna pani Wanda usiłowała na przełomie 1948/1949 roku stworzyć bibliotekę. Władze gminne nie od razu pozwoliły na to, w końcu przydzieliły „bibliotece” kąt za regałem w gabinecie przewodniczącego rady narodowej. Ta kłopotliwa dla obu stron prowizorka trwała do 1950 roku, kiedy w ramach akcji „Oświata dla wsi” — ówczesne władze przyznały bibliotece trzy pokoje w willi przy ul. Błońskiej 46. W tym czasie pani Wanda ukończyła dwuletni kurs bibliotekarstwa przy Wojewódzkiej Bibliotece w Warszawie. Na ul. Błońskiej 46 urządzała nowy lokal, zabiegała o powiększenie księgozbioru, który systematycznie rósł, także dzięki ofiarności mieszkańców Podkowy. Oficjalne otwarcie biblioteki nastąpiło w 1950 roku. Pani Wanda sprzeciwiała się nadaniu przez władze ministerialne nowej placówce imienia Rewolucji Październikowej. W 1968 roku biblioteka otrzymała imię Poli Gojawiczyńskiej.

Jako kierowniczka biblioteki pani Wanda Głowacka starała się powiększać księgozbiór o literaturę nie zawsze „zalecaną” przez Bibliotekę Wojewódzką. Organizowała konkursy, odczyty, spotkania z pisarzami, występy chóru młodzieżowego pod dyrekcją Kazimierza Gierżoda. Nawiązywała bliskie kontakty z młodzieżą szkół w Podkowie, Milanówku, Brwinowie. W czasie 20 - letniej pracy bibliotekarskiej uczyła umiłowania książki i młodzież, i dorosłych czytelników.

Po przejściu na emeryturę w 1970 roku służyła radą i pomocą kierującym stworzoną przez siebie placówką. śmierć męża i jedynego syna nie pozostały bez wpływu na zdrowie Pani Wandy. Utrata wzroku uniemożliwiła jej samodzielne korzystanie z ukochanych książek. Dzięki inicjatywie PKPS - u, który współpracując z biblioteką prowadził punkt wypożyczania tzw. książki mówionej, mogła nadal cieszyć się lekturą — nagraniami dostarczanymi jej przez wolontariuszy.

Decyzją Kapituły Odznaki „Zasłużony dla Miasta - Ogrodu Podkowa Leśna” z dnia 8 września 1999 roku za wkład w organizację i rozwój Biblioteki w Podkowie pani Wanda Głowacka została uhonorowana odznaką Zasłużony dla Miasta - Ogrodu Podkowa Leśna. Zmarła we wrześniu 2002 roku.



Grażyna Zabłocka



Stanisław Paszko

(1895 - 1952)

STANISŁAW PASZKO

Dyrektor szkoły, więzień sowieckich kaźni, żołnierz armii gen. Żeligowskiego i gen. Andersa.

Snując opowieść o swoim ojcu, Stanisławie jego syn, Zygmunt przypomniał książkę o Ziemi Wileńskiej, z której mocno utkwiła mu w pamięci zamieszczona w albumie fotografia kamienicy w Wilnie z widniejącym na niej rosyjskim napisem: Zabrania się mówić po polsku. Stanisław, rdzenny wilnianin zawsze czuł się Polakiem, a jego patriotyzm w obliczu nacisku ze strony carskiej nigdy nie osłabł.

Ojciec Stanisława, Łukasz Paszko pochodził z okolic Brześcia nad Bugiem, z rodziny zajmującej się rybołówstwem. Po odbyciu służby wojskowej wraz z bratem Janem Paszko osiedlił się w Wilnie, gdzie był właścicielem restauracji. Żona, rodowita wilnianka, Marianna z d. Maciejewska zmarła po kilku latach małżeństwa osierocając kilkoro dzieci, z których przeżył jedynie Stanisław. Łukasz Paszko bardzo troszczył się o edukację syna, sam i z pomocą zatrudnianych guwernerów przekazywał mu wiedzę o ojczystej historii. Stanisław kształcił się w rosyjskim gimnazjum w Wilnie, które po wybuchu I wojny światowej przeniesiono do Charkowa, a później do Nowoczerkaska. Młodzieżą wileńską opiekowały się polskie komitety, jemu pomocy udzielili m.in. krewny Melchiora Wańkowicza i inż. Guze. Po utworzeniu przez Lucjana Żeligowskiego na Kubaniu Wojska Polskiego Stanisław mając lat 23 wstąpił jako ochotnik do 4 Dywizji Strzelców i przez Odessę, Rumunię, Bośnię, Hercegowinę oraz Węgry przedostał się do Polski. W sierpniu 1919 r. służy na froncie galicyjsko - wołyńskim przy budowie mostów i fortyfikacji. Pod koniec 1919 r. zdemobilizowany z wojska wraca do Wilna, gdzie nie zastaje już ojca (zmarł w 1916 r.).

Po wybuchu wojny z Rosją sowiecką ewakuował się z Wilna do Bydgoszczy wraz z Inspektoratem Szkolnym, w którym pracował. 1 sierpnia 1920 r. ponownie jako ochotnik wstępuje do Wojska Polskiego, by walczyć z bolszewikami. Wcielono go do oddziałów saperskich, które budowały umocnienia nad Narwią koło Nowego Dworu. Tam poznał swoją żonę, Stanisławę Grąbczewską z rodziny wydziedziczonej za udział w powstaniu styczniowym (mieli zakaz posiadania ziemi na 50 lat). Stanisława urodziła się na Mazowszu, w Trzcianach. Młodość spędziła w Górze nad Narwią, gdzie rodzina dzierżawiła letniskową posiadłość u arcybiskupa kościoła prawosławnego. Siostry jej były zakonnicami: Honorata „Urszula”, siostra pasjonistka, pracowała w płońskim szpitalu; Franciszka „Izabela” — w Zakonie Rodziny Marii przy ul. Żelaznej w Warszawie, więziona w Ravensbrück, po wojnie była m.in. pielęgniarką w Brwinowie w szkole „Caritasu” przy ul. Konopnickiej.

Po wojnie z Rosją sowiecką Stanisław z żoną wraca na Wileńszczyznę. Tam rodzi się im troje dzieci: najstarsza córka Zuzanna, średnia Jadwiga i najmłodszy syn Zygmunt. Trudne warunki życiowe zmuszają ich do opuszczenia Wilna. Zamieszkali niedaleko jeziora Narocz w miasteczku Kobylnik, słynącym — jak głosi legenda — ze stadniny koni księcia Witolda.
Później, w czasie II wojny światowej w Kobylniku na bazie tajnej organizacji niepodległościowej powstał pierwszy na Wileńszczyźnie oddział polskiej partyzantki dowodzony przez por. rez. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. W pół roku później „Kmicic” ze swym sztabem zostali podstępnie zamordowani. W wyniku zamazywania wszelkich pozostałości historycznych przez władze sowieckie nazwę Kobylnik zamieniono na Narocz.
Stanisław otrzymał posadę kierownika szkoły powszechnej, do której uczęszczały dzieci różnych narodowości i religii: Polacy, Białorusini, Żydzi, Tatarzy, Litwini i Moskale (starowiercy). Stanisław przestrzegał, aby w jego placówce nie było antagonizmów na tle narodowościowym czy religijnym. Ta postawa jednoczenia różnych narodowości była cechą wyróżniającą go jako kierownika szkoły. W chórze szkolnym obok polskich śpiewano ludowe pieśni białoruskie. Chronił Żydów przed chuligańskimi wybrykami, za co z wdzięczności przynoszono mu macę na każde wielkanocne święta.
Poświęcał się też działalności społecznej. Będąc piłsudczykiem prowadził organizację „Strzelca”, organizował wycieczki do pobliskiego Zułowa — miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego, zakładał Kasy Stefczyka (spółdzielnie oszczędnościowo - pożyczkowe), organizował ochotniczą straż pożarną, zakładał spółdzielnie „Społem”. Przy szkole stworzył bibliotekę, którą obsługiwał w niedzielę dla przyjeżdżających z odległych o 10 - 15 km miejscowości.

Gdy po śmierci Józefa Piłsudskiego na cześć Marszałka postanowiono wybudować na Wileńszczyźnie 100 szkół, Stanisław zaangażował się w budowę takiej drewnianej szkoły w Kobylniku, za co otrzymał dwukrotnie Srebrny Krzyż Zasługi i Medal Dziesięciolecia.

W roku 1937 z rodziną przeprowadził się do oddalonego o 30 km powiatowego miasta Postawy i tam również pracował jako nauczyciel. W mieście tym za czasów wypraw Batorego stacjonował pułk artylerii, a podczas zaborów przed władzami carskimi ukrywał się w domu rodziców aktora Zygmunta Kęstowicza — Józef Piłsudski. W latach międzywojennych mieściły się tu najnowocześniejsze w Polsce koszary, w których stacjonował 24 Pułk Ułanów Grodzieńskich. W Postawach zastał rodzinę Paszków wybuch wojny. Dziesięcioletni wówczas Zygmunt zapamiętał, jak sowieci wynosili wizerunek orła ze starostwa i rozbijali z balkonu, bezsilność spędzonych na rynek mieszkańców, ich zbiorowy płacz wobec faktu bezczeszczenia godła państwowego. Nieformalny ośrodek jednoczenia się Polaków w Postawach tworzył Proboszcz tamtejszej parafii — ks. Maciejewski i jego bratanek, profesor muzyki, Antoni Maciejewski. Po rozstrzelaniu ks. Proboszcza przez Niemców w 1941 roku jego patriotyczną działalność przejął ks. Aleksander Grabowski (był kapelanem V Brygady Wileńskiej AK, po wojnie ukrywał się przed UB m.in. u sióstr zakonnych w Brwinowie przy ul. Konopnickiej).

Od pierwszych dni rządów sowieckich zaczęła się gehenna związana z aresztowaniami i zsyłką. Co miesiąc przyjeżdżały wagony po wysiedlane z miasta i okolic rodziny polskie. W czerwcu 1941 r. Stanisław Paszko otrzymał telegram, aby stawił się w Inspektoracie Szkolnictwa w Wilejce. Syn, Zygmunt do tej pory nie może zapomnieć widoku ogromnych kropli potu, jakie wystąpiły na czole ojca, gdy przeczytał depeszę. Miał rozstać się z rodziną rzekomo na trzy dni, na tyle dostał wezwanie „na rabotu” (do pracy). Wskutek wykrętnych odpowiedzi, jakie otrzymywała Stanisława z Inspektoratu, wybrała się sama do Wilejki w poszukiwaniu męża. Od prokuratora dowiedziała się o aresztowaniu Stanisława w dniu 13 czerwca 1941 roku. Wówczas rodzina pocieszała się myślą, że patron kościoła w Postawach (a był nim św.Antoni) pomoże w odnalezieniu ojca. Dzięki wstawiennictwu prokuratora Stanisława mogła podać mężowi kilka skarbów: bieliznę i cukier w kostkach, który wzmacniał siły jego i kolegów podczas trudów konwoju więźniów. 200 - kilometrowy odcinek z Wilejki do Borysowa miało pokonać w czasie niemieckich bombardowań 1 500 więźniów, dotarła połowa. Stanisławowi trud tułaczki pomogli znieść jego uczniowie, siedemnastoletni chłopcy, którzy trafili do konwoju za patriotyczną działalność w Postawach. Razem z innymi znalazł się w sowieckiej kaźni, specjalnym więzieniu NKWD — Riazaniu. Przebył tyfus i inne choroby. Rodzina z utęsknieniem oczekiwała jakiejkolwiek wiadomości o stanie zdrowia i miejscu pobytu ojca. Dopiero pod koniec 1944 roku, po przejściu frontu przyjechał z Kujbyszewa (dawnej Samary) Rosjanin Szapiłow — kierownik szkoły w Postawach z wiadomością, że we wrześniu 1941 r. Stanisław Paszko zatrzymał się u niego na kilka dni i „ujechał w polskuju armiju”, czyli do armii Andersa. Spotkał się tam z bratem swojej żony, Janem Grąbczewskim, który jako polski żołnierz też dostał się do niewoli sowieckiej. Razem przeszli drogę armii Andersa: przez Iran, Irak, Palestynę, Egipt dotarli do Włoch i tam brali udział w bitwie o Monte Cassino. Młodszy od Stanisława Jan Grąbczewski był radiotelegrafistą, szedł w pierwszej linii frontu, całą bitwę przeżył nie draśnięty kulą. Jako jeden z pierwszych wszedł do zdobytego klasztoru i meldował generałowi Andersowi o zdobyciu góry. Stanisław dostarczał amunicję, żywność. Za udział w tej bitwie obaj otrzymali odznaczenia.

Z ojcem, Stanisławem Paszko miała szczęście spotkać się jeszcze jego najstarsza córka, Zuzanna — zaangażowana w działalność konspiracyjną jeszcze w Postawach, należąca do Armii Krajowej. Aresztowana, uratowana w szpitalu przez lekarkę, Rosjankę, ponownie trafiła do więzienia. Matka próbowała ją wykupić, bezskutecznie, została wywieziona na roboty do Niemiec. Tam wyszła za mąż za Polaka z Krakowa — Bolesława Sierosławskiego — lotnika Wojska Polskiego, więźnia sowietów i stalagu. Potem znalazł się on w przejściowym obozie zorganizowanym przez Amerykanów i stamtąd z żoną wyjechali do Włoch, gdzie Bolesław wstąpił do Armii Polskiej gen. Andersa. Zarówno młodzi Sierosławscy jak i Stanisław Paszko poszukiwali swoich rodzin w prasie i tą drogą odnaleźli się. We Włoszech zastaje ich wiadomość o zdradzie aliantów, którzy uznali rząd narzucony Polsce przez sowietów. Żołnierzy gen.Andersa przeniesiono do Anglii, gdzie w lutym 1974 r. zostali zdemobilizowani. O powrocie do kraju nie było mowy. Stanisław Paszko jako były pracownik kancelarii personalnej Wojska II Korpusu, prowadzący akta osobowe, znający dossier oficerów wojskowych, musiał się ukrywać.

W latach 1947 - 48 wojskowi z Armii Andersa otrzymali polecenie, aby przygotowywać plany mobilizacyjne wobec napięć politycznych między Wschodem a Zachodem. Wiadomo, że niektórzy żołnierze gen. Andersa w tym i Stanisław otrzymali tajne rozkazy do powrotu do służby w specjalnej jednostce. Stanisław brał udział w przygotowaniu planów mobilizacyjnych dla przyszłego Wojska Polskiego. Dlatego, aby zachować wszelką ostrożność, żona przez jakiś czas przesyłała listy wyłącznie do córki Zuzanny, jej męża i Jana Grąbczewskiego, który też pozostał na emigracji. Korespondencja Stanisława trafiała natomiast do matki żony, Marianny Grąbczewskiej z d. Szymanowskiej, zamieszkałej w Nasielsku na Mazowszu. Na szczęście wywiad Polski Ludowej nie natrafił na ślady tej korespondencji, dzięki czemu rodzina w Polsce nie doznała prześladowań.

Przypominając waleczną przeszłość rodziny Stanisławy i Stanisława Paszków należy wymienić jeszcze drugiego brata Stanisławy — Czesława, którego nazwisko przez błąd popełniony w metryce zapisywano Grombczewski. Jako zawodowy oficer Wojska Polskiego służył w Wilnie w 3 Pułku Artylerii Ciężkiej (3 PAC). W czasie niemieckiej okupacji wyznaczono go na dowódcę 1 Brygady Wileńskiej AK. Oprócz działań wojskowych por. Czesław Grombczewski miał jeszcze inną ważną misję: znajdował miejsca schronienia dla profesorów Uniwersytetu im. S. Batorego w Wilnie, m.in. przechowywał Michała Raichera, profesora anatomii, który z powodu żydowskiego pochodzenia był poszukiwany przez Niemców. Wielu wilnian współpracowało z Czesławem, m.in. lekarz 1 Brygady dr Tadeusz Ginko (późniejszy profesor śląskiej Akademii Medycznej). Kapelanem 1 Brygady był ks. Józef Prejsser („Protazy”). 13 lipca 1944 roku Dowódca 1 Brygady Wileńskiej por.Czesław Grombczewski ps.”Jurand” zginął w boju pod Krawczunami (teren obecnej Litwy). W 1989 r. postawiono tam pomnik upamiętniający stratę 90 poległych żołnierzy. W 40. rocznicę bitwy żołnierze Brygady „Juranda” ufundowali w kościele p.w. św. Szczepana w Warszawie przy ul. Narbutta mosiężną tablicę ku czci Komendanta. Podobna pamiątkowa tablica znajduje się też w kościele NMP w Gdańsku.

Osamotniona Stanisława Paszko z dziećmi opuściła Wileńszczyznę i pierwszym transportem przez Kutno 1 maja 1945 roku przyjechała do Płońska. Zygmunt płakał ze wzruszenia, gdy po tylu latach usłyszał w szkole polską mowę. Na zawsze pozostały mu w pamięci słowa modlitwy rozpoczynającej naukę w płońskim gimnazjum:



„Duchu święty, który oświecasz serca i umysły nasze
dodaj nam ochoty i zdolności, aby ta nauka była dla nas
pożytkiem doczesnym i wiecznym przez Chrystusa
Pana Naszego, Amen.”



W tej szkole poznał swoją żonę, Jadwigę z d. Laskowską. Płońskie gimnazjum ukończyła też jego siostra, Jadwiga, która podczas okupacji niemieckiej uczyła potajemnie najmłodsze dzieci. Oboje zdali egzamin na Akademię Medyczną w Gdańsku, gdzie został przeniesiony Wydział Lekarski Uniwersytetu Wileńskiego. Jadwiga skończyła stomatologię i w 1952 r. zamieszkała z mężem, Michałem Henrykiem Gąszewskim — członkiem Szarych Szeregów, inż. architektem w Podkowie Leśnej przy ul. Warszawskiej 4/6 u pani Sarneckiej. W 1958 roku w to miejsce sprowadzili się Zygmunt i Jadwiga Paszkowie z matką Stanisławą. W latach 70. rodzina przeniosła się do własnego domu w Podkowie przy ul. Miejskiej 8.

Mimo ukończenia studiów lekarskich i posiadania prawa wykonywania zawodu Zygmunt nigdy nie był praktykującym lekarzem. Poświęcił się wyłączniepracy naukowej w dziedzinie biochemii, onkologii i endokrynologii. Zatrudniony cały czas w Instytucie Onkologii w Warszawie. Tam również w Klinice Nowotworów Płuc jako lekarz medycyny, internista i onkolog pracuje jego syn, Andrzej. Córka Alicja wybrała studia ekon. - prawnicze. Obecnie jest pracownikiem podkowiańskiego Urzędu Miejskiego.

Stanisław Paszko, jego córka Zuzanna z mężem i szwagier Jan Grąbczewski, mimo wielkiej tęsknoty za krajem, pozostali w Anglii nie przyjmując angielskiego obywatelstwa. Stanisław zmarł w mieście Bradford w 1952 roku. Aby zachować pamięć o nim, syn wykonał na podkowiańskim cmentarzu symboliczny grób. Obok pochowana jest Stanisława Paszko, która zmarła 1 X 1988 r. przeżywszy 89 lat.

Cmentarz w Podkowie Leśnej jest niewielki, nietrudno zauważyć tę jeszcze jedną żołnierską mogiłę polskiej rodziny, która idąc „na zew Ziemi Wileńskiej” walczyła o wolność naszą i waszą.



Grażyna Zabłocka




 <– Spis treści numeru